Gry

Gry

Gry. Wstęp

Gry jako temat można rozumieć dwojako. Ja chyba jednak skupie się na aspekcie z tym związanym dla szerszej publiki. Napiszę o tych grach do grania, a nie o grze wstępnej. Chyba.
Co ja nie opiszę tego paradoksu? Ogólnie już nie grywam (to nie jest ważne, że akurat mam obok pada z odpalonym The Binding of Isaac…) jednak bywało dużo weselej. 
Jak to się zaczęło? U mnie była to sytuacja standardowa jak na tamte czasy: kolorowy telewizor wielkości przeciętnej szafki na wysoki połysk, oraz Commodore 64.

Gry. Commodere i Pegasus

Commodore 64 był to taki cud techniki napędzany na kasety i malutki śrubokręt (gimby nie znajo). Spędzałem przy tym badziewiu parę godzin w tygodniu… bo to zupełnie inne lata były. Większość wolnego czasu wtedy spędzało się jednak na podwórku i pierwszym BMX-ie. Ten sprzęt miałem dość długo (w końcu kuzyn go odziedziczył) wkurwiał on mnie niesamowicie jak zapewne niektórzy pamiętaj a jego możliwości. Jednak mimo swoich wad radość z możliwości grania na nim i tak potrafiła zagościć na twarzy. Następny był Pegasus. Zupełnie inny sprzęt na kasetki z grami typu Tanki czy Donkey Kong/Mario. To mnie jakoś nie kręciło (bardziej moich kolegów z klasy/szkoły). Niech pierwszy rzuci kamieniem kto nie kupił kiedyś na bazarze czy targu kasetki do Pegasusa… tylko nie we mnie. 

Gry i pierwszy komputer.


Pierwszy komputer był tak zajebisty, że do dziś chcę kawę sobie zrobić jak o nim sobie przypominam. Dlaczego akurat kawę? Właśnie mniej-więcej zaparzenie kawy plus wypicie jej połowy to był czas włączenia go. A gdzie tu do odpalenia gry… 
Moja siostra zapewne pamięta te ciągłe wojny o to co ma być na dysku (poza Windowsem niewiele się mieściło na nim). Niestety takie czasy. 
W tym wspaniałym okresie swoich pierwszych randek, imprez itp. od czasu do czasu spotykaliśmy się aby pograć w gry typu Heroes III (hot seat i to dosłownie) czy też DSJ (Deluxe Sky Jumping). 
Ostatnio przypomniał mi znajomy o pewnym fenomenie-kafejkach internetowych. Najpopularniejsze były tak gdzieś z 15 lat temu jak nie każdy miał Internet i dostęp do komputera na którym mógłby grać w Counter Strike’a czy też Tibię (jebane kwadraciki goniące kółeczka). I w tym miejscu powinienem się zatrzymać, co też uczynię… Counter Strike. Godziny treningów, setki taktyk, masa pieniędzy przeznaczona na kafejki w 6 osób i tym oto sposobem pisze do was członek trzeciej drużyny w Polsce podczas jednego z pierwszych turniejów tej gry (Heyah League). Łza mi się ciśnie do oczu jak sobie przypomnę nasz ostatni mecz… szkoda mi tego kompa co wyleciał przez okno od sąsiada piętro niżej i tak- to przez niego przegraliśmy, bo mu neta zerwało. 
Był okres w moim życiu, że dość aktywnie grałem w League of Legends- platyna/złoto zależy kiedy się obudziłem aby wbić rangę. Do tej pory mam 90% postaci i z 200 skinów do nich (sprzedam tanio). Kto tam spędzał ze mną te godziny na Skypie czy TS-ie… gratulacje że wytrzymaliście. Chyba w tamtych aplikacjach trenowałem sarkazm… 
Jakbym o pewnym epizodzie w moim życiu gracza nie wspomniał…niektórzy by mnie zjedli… 

Gry. Blood Wars- Wojny Krwi. 

Gra przeglądarkowa istniejąca po dziś dzień. Kurde panowie… Nie wiem od czego przy niej zacząć. Może od początku? Więc grać zacząłem tuż po jej wystartowaniu, gdzie bardzo szybko przejąłem tradycję jednego z klanów “Ewidentne Rarytasy”. Chwilę później powstały nowe krainy (serwery) na których ten klan prowadziłem… i tak poznałem masę (powstrzymywałem się aby napisać Rzeszę, ale to jednak lepiej pasuje) ludzi. “Przyjmij nas, bo kolega ma oblężenie na kwadrat i trzeba go bronić”. I tym oto sposobem zaczęliśmy budować coś, co do tej pory mam tak zakorzenione w sercu. Zjazdy ludzi, zasady które na tych zjazdach obowiązywały. Ba! Nawet zasady dla kobiet były.
“Co trzeba zrobić aby być Rarytaską?” Kto pamięta ten zna proces rekrutacji rodem z biurka Łysego z Brazzers?

He, he… zjazdy- właśnie. 
To co się tam działo biło wszystkie moje spotkania chyba na głowę. To jak sobie pomagaliśmy wzajemnie, razem spędzaliśmy dziwnie czas czy też po ludzku- piliśmy. Dwa tygodnie w miejscu gdzie nas nie znają (do tej pory nie jeżdżę do Giżycka). Było nas wtedy stu teraz jest nas niewielu (a jednego z najstarszych członków klanu-mimo iż mamy kontakt- nadal nie widziałem na oczy). W tym miejscu napiszę, że fajnie się potoczyły nam życia… każdy ma swoje i każdy z nas pamięta te wydarzenia. i tu pojawia się mi temat bezpośrednio dotyczący gier- dzieci. 


Gry a młodzież

Obecnie naprawdę nie rozumiem młodzieży. Jakim cudem plac zabaw jest non-stop pusty… a dzieci w wieku trzech lat trzymają telefon w ręku gdy ja w ich wieku wpierdalałem piasek. Niestety jest to wygoda dla rodziców. Po co wyjść z dzieckiem na spacer do parku, na rowerek czy rolki skoro można mu wcisnąć telefon do łapki i mieć spokój? Nie daj boshe gdzieś w park z pociechą iść na piknik. Można przecie najnormalniej w świecie mieć problem z głowy i dać dziecku coś na czym można grać. Uczcie wasze pociechy kalectwa.

Nie jestem jakimś mentorem w tej dziedzinie, ale widzę jak wielu rozwiązuje tak przeszkody. Ile dzieci widzisz jak płaczą w supermarkecie do momentu dostania telefonu z grą czy inne tego typu udogodnienia, aby zapobiec scenie przypominającej opętanie w “Egzorcyzmach Emilii Rose”? Na tą chwilę mimo iż mam laptop gameingowy nie grywam na nim- brak czasu, chęci i tego czegoś (chyba kurwa wieku). Jednak na telefonie pogrywam okazjonalnie. Jest to i tak już na tyle dużo, że innych gier po prostu nie ogarnę- mam swoje życie.

Gry planszowe

Milej i to dużo wspominam inne chwile z grami. Grami planszowymi. Chińczyk- pierwsza gra w jaką miałem sposobność grać poza warcabami w które nie szło oszukiwać. Gry chyba nie muszę nikomu opisywać bo jest prosta jak budowa cepa. Jednak miała w sobie to coś w tamtych czasach… 
Magic: The Gathering- karciana gra. Kupa czasu i sporo kart… Oj się grywało w dwóch czy czterech aby tylko sobie dowalić. Jednak to co było później nauczyło mnie naprawdę sporo rzeczy, które do tej pory wykorzystuję. Dungeon & Dragons… gra fabularna polegająca w 90% na wyobraźni mistrza gry i 10% szczęścia gracza. Oj pamiętam jak siedzieliśmy nocami w 5 osób aby tylko pójść do jakiegoś wypiździjewa i zabić coś tam albo po prostu się najebać w karczmie. Miliony pomysłów i sytuacji (w tym kiedyś naprawdę musieliśmy się na działkach bronić, bo myśleli sąsiedzi, że my na szaber- wpierdol był) Kurde oddam całą swoją wypłatę (zarabiam z 3,5zł na godzinę) aby tylko móc wrócić do tamtych czasów, gdzie nie liczyło się nic poza dobrą zabawą. Nie to co teraz.

Każdy ma swoją własną pogoń za kasą niczym Trynkiewicz za chłopczykiem- smutne w chuj. Nikt z nas (ludzi pracujących) na dobrą sprawę teraz niema czasu na takie rzeczy. Na jakiekolwiek odbicie od rzeczywistości. Mało tego nie mamy czasu dla innych. Nie wiem czy komputeryzacja świata idzie w dobrą stronę. Weźmy na ten przykład przeciętnego ucznia 4 podstawówki. Takie dziecko (z chronicznym zanikiem mięśni) na dzień dobry w szkole nie tłumaczy się
“Musiałem wrócić do domu bo mama kazała mi posprzątać” tylko 
“Stara mi neta wyłączyła a ja kurwa MVP byłem trzy razy”… przysłuchajcie się. Ta nieczułość w sieci niestety tak działa. Z drugiej strony nieczułości to ja się właśnie na podwórku nauczyłem z tym jednym małym wyjątkiem… z szacunkiem do innych…


Gry. Podsumowanie


Bang…Temat opisany, uaktualniony o lata doświadczeń w pisaniu i oczywiście o wiedzę nabytą przez ten czas.

Masz Temat?

Masz propozycję współpracy?

To wszystko jest możliwe z Włóczykijem.

Ewentualnie mogę się u Ciebie podjąć jakiejś pracy w weekend. Robię wszystko (prawie). Nie usuwam tylko ciąż ani nie robię niczego niezgodnego z prawem. Z resztą prac się dogadamy.

Oczywiście jeżeli nie masz dla mnie fuchy jakiejś na weekend to możesz mi pomóc w inny sposób.

Wystarczy napisać maila: szyderczy.wloczykij@gmail.com bądź skontaktować się za pomocą mediów społecznościowych.

Dodatkowo:

Ja mam nadzieję nadal mogę liczyć na Ciebie. Pomóż mi to robić zawodowo. Tradycyjnie pora na akcję żebrania na kawę o tutaj:

Zostając moim patronem wspomagasz niezależne i wolne media. Program jest nowy, ale mam nadzieję, że się coś tam na “cukierki” uzbiera.

Tym samym tradycyjnie podziękuję Ci za czas spędzony na czytaniu. Czekam na twój komentarz, prywatną wiadomość z na przykład nowym tematem:

Tym samym tradycyjnie podziękuję Ci za czas spędzony na czytaniu i:

Pozdrawiam Serdecznie

Tygodnik Szyderczy
Otagowano , , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *