Imprezy

Imprezy

Wstęp

Imprezy to drugi temat jaki odświeżam na tej stronie. Temat nadała mi początkowo moja siostra za co jej dziękowałem wtedy. Teraz w sumie też to robię, bo mogę sobie rozwinąć sprawę imprez.

Imprezy. Co to jest?

Zacznę może od jakiejś definicji imprez. Wyróżniamy dwa typy: dobre i chujowe. Na poważnie jednak można je podzielić jakoś “normalniej”.
Zatem Ok. Są trzy typy imprez:

  • Domówki- wiadoma sprawa. Kogoś poniosła fantazja i ma chęć na rozwalenie sobie następnego dnia na sprzątaniu- nie oceniam (ale bywam). Tego typu zabawy potrafią być naprawdę fajne i jak ktoś ma chęć to można mnie aktualnie na takową imprezę wynająć wspierając WOŚP. Link podam oczywiście na samym końcu wpisu.
  • Plenerowe- koncerty na rynkach, biwaki, chlanie na plażach czy co tam sobie kto wymyśli (najlepsze podobno pod mostami). Nikt nie sprząta, każdy zalicza większy lub mniejszy zgon. Tam mnie raczej nie widują znajomi, bo najnormalniej w świecie wyrosłem z tego.
  • Klubowo/barowe- każdy odjebany jak szczur na otwarcie kanału, wszędzie widać Kenów i Barbie (często z podobnym ilorazem inteligencji), zapalonych przytupajków (czytasz właśnie o mnie) i ofiary losu liczące na jeden taniec/jednego drinka z jakąś samicą bądź samcem alfa. Tak nawiązując do tematu film “Barbie” nie wszedł mi za mocno i będąc totalnie szczerym- nie polecam go.

Mniejsza o detale. Teraz moje wybrane doświadczenia.

Imprezy i ja

Na imprezach domowych bywa naprawdę różnie. Byłem na takiej, na której dało się słyszeć przelatującą muszkę owocówkę (bez kitu to bzyczy). Cztery pary, zero muzyki i krata piwa jakby to wszystko zliczyć do kupy… No super zabawa. Ostatnimi czasy z racji na swój wiek taki imprezy Zdażają się i u mnie. znajomy wypija trzy drinki i pada, żonie odcięło zasilani i się “kładzie na chwilę”… a ja sam zostaję z psem i jeżem popijając drinki i oglądając jakiś randomowy film.

Ja nadal nie piję niczego co ma mniej jak 30 kopa. A na jednej z takich imprez stałem z piwem w ręku i słuchałem jak to można zagrać w taboo (bo to przecież taka fajna gra). Temat grania wtedy pamiętam ciągnęli jakieś 30 minut, a w końcu skończyło się na odstawieniu piwa i zmyciu się “bo jest tak późno”. Na zegarze była wtedy mniej więcej godzina 22:00. Oj takiej domówki to ja długo nie zapomnę, ale pozdrawiam ludzi u których ona była. Na szczęście to nie byli bezpośrednio moi znajomi więc nie mam z nimi kontaktu.

Z drugiej strony parę lat wcześniej sam stałem po stronie współorganizatora tego procederu. 10 osób na 36 metrach kwadratowych nie licząc dwóch metrów “sypialni” na balkonie. Nie będę przytaczał szczegółów, ale po tej bibie dwie osoby dostały od swoich połówek zakaz przekraczania progu moich drzwi (brzmi jakby za drzwiami mieszkał sam Lucyfer, a przecież ja mam Jakub na imię). Pies którego wtedy miałem także jakimś cudem zaliczył zgon po alko (do dziś nie wiem kto mi go upił). Co ciekawe à propos psa jak był pijany to chodził bokiem i mruczał aby dostać więcej wódki. Patrząc na to przez pryzmat lat i ludzi jakich poznałem…

Stwierdzam że by był świetnym materiałem pokazowym dla każdego członka klubu AA.

Imprezy Szyderca Włóczykij

Impreza. Schemat

Domówka

Zarysuję jak wygląda taka impreza moimi oczami.  

Punkt pierwszy- schodzenie się ludzi i upychanie wódki po kątach zamrażalnika

Punkt drugi- zapoznawczy okres w którym albo się ludzie poznają, albo pytają się wzajemnie “jak zdrowie?” Jest to wbrew pozorom ważne na tym etapie, aby ocenić ile osób pije.

Trzeci punkt- picie. Co tu dużo omawiać? Wódka, zagryzka, bajera, papieros, wódka…i tak do momentu następnego punktu.

Punkt czwarty- moment losowych gier i zabaw. Od PS’a przez karty, darta czy choćby gry w butelkę. Tutaj panuje autentyczny styl dowolny, choć na tym etapie już mogą się pojawiać i zgony, i wyznawania uczuć.

Punkt piąty- dobijanie do dna butelek plus ewentualne znajdywanie sobie miejsc noclegowych.

Punkt szósty- zgony. I tu zaczyna być naprawdę śmiesznie… Raz wyciągnąłem swojego dobrego znajomego kompletnie nagiego z wanny, raz ktoś spał pokotem na progu drzwi, a kilka razy na balkonie czy obok szafy. Mało kiedy jest impreza na tyle ogarnięta aby każdy miał swój materac czy miejsce w łóżku…

Punkt siódmy- poranek. Ile razy ja się zastanawiałem gdzie ja jestem i dlaczego to nie moje miasto. To jest wrażenie bezcenne. Mało tego ile razy taki przeciętny domówkowicz się zastanawiał kto leży obok. To już każdego indywidualnie sprawa, bo przecież “każda potwora znajdzie swojego amatora”. Tyle by było póki co z tego tematu.

Impreza w plenerze

Pora na plenerówki, których sam jakoś nie lubię zbytnio. Imprezy plenerowe kojarzą mi się nie dość że z brudem, bo nie wiem dlaczego pasuje mi przy nich brudna koszulka poplamiona od kebsa i błoto na spodniach. W dodatku samo zachowywani się na nich daje sporo do życzenia. Często i gęsto widzę takie spędy ludzi chlejących piwo, głośno przeklinających i nie szanujących innych.

Nosz… Toć ten nóż w kieszeni mi się sam otwiera jak widzę chłystka ubliżającego kobiecie czy nie daj Boże (albo inny jakiś tam dyrektorku) bijący ją. Parokrotnie miałem przez to kłopoty, ale niestety tak się wychowałem aby reagować… I to jest silniejsze ode mnie (nie oceniaj Drogi Czytelniku nigdy książki po okładce).

Imprezy Szyderca Włóczykij
Anegdota

Szybka anegdota o jednym zdarzeniu? Kiedyś na takiej imprezie pod namiotami poszedłem z znajomym po spirytus zostawiając towarzystwo samym sobie. Wracając z butelkami podbiegł do nas jeden z nich z hasłem “Szyderca w namiocie gwałcą tą i tą”. Pierw zdziwienie, potem przekazanie alkoholu temu bohaterowi i bieg do namiotu z którego jedyne co słyszałem to “na pomoc!”. Dodam, że zostały wtedy cztery kobiety i sześciu facetów (nie- nie mężczyzn- to nie tytuł dla nich). Długo się nie zastanawiając powiedziałem aby wpierdalał z namiotu bo to moja dziewczyna (kobietę znałem może z pięć godzin). I to był dobry czyn, ale walka wyglądała jak Dawida z Goliatem.

Na szczęście w nieszczęściu osoba która z nim podjechała Golfem II i była w samochodzie okazało się że mnie zna. Zabrał ten znajomy tego goryla ze mnie (przewrócił się Szyderca oczywiście o linki z namiotu bo jakby inaczej) z miną na twarzy pełną przeprosin. Później się zemściłem oczywiście na tym gorylu… ale to inna bajka. Osoby które wtedy były w tym miejscu pozdrawiam serdecznie (część środkowym palcem). Niektórzy z was pozyskali zasady podobne do moich z czasem, choć wtedy zabrakło wam ikry. Od tamtej pory co byłem na takiej imprezie plenerowej to była draka. A to butelką się dostało “przypadkowo”, a to coś. No nie-omijam takie spędy. No i meritum tematu… Imprezy klubowe…

Imprezy Szyderca Włóczykij
Imprezy klubowe

Ci co mnie znają od lat wiedzą, że bywam w takich miejscach. Pierwsze pójście do klubu? Oj jak dziś pamiętam tą atmosferę. Był to klub typu “hybryda” czyli pełno skate’ów w środku, zapach leków ziołowych na parkiecie (co ja piszę… na zewnątrz także) plus… zapchane ubikacje.

Były to czasy, które wspominam mimo systematycznych awantur tam naprawdę miło. Młodzież chyba nigdy nie zobaczy tylu upalonych ludzi na metrze kwadratowym ilu zazwyczaj się widywało wtedy w “klubach hybrydowych”. Potem nastała era “vixa party”. Te same kluby tylko ze zmianami nazw, delikatnymi zmianami wystroju. I tadam- zapraszamy po gwizdki i pigułki. Tam było śmiesznie. Tu jakiś typ ładuje co ma pod spódnice jakiejś damy (damy, czy nie damy. Ale zazwyczaj dawały). Tam w klatce na podwyższeniu jakaś kobieta właśnie była brana “na pieska”. Pod ścianami natomiast stali ludzie (a i często siedzieli) wykończeni melanżem czy też po prostu będącymi na zejściu. 90% ludzi tam śmiało mogę napisać, że ćpało, bójek mniej, ale za to przyrost naturalny był na plusie (i to znacznie).

Btw przyrostu naturalnego. Próbowali temu włodarze klubów zapobiec wtedy. W każdej ubikacji i/lub korytarzu były automaty z prezerwatywami w których można było je nabyć za 5zł sztuka… przypadek?

Był okres, że z imprez tego typu wracałem nie sam, a w trzy-cztery osoby (działo się). Teraz jak jest? Jest zupełnie inaczej. Po pierwsze…zwiedziłem wszystkie większe festiwale muzyki klubowej w Europie (a przecież słucham rapu) i to co się na nich działo… no nie to trzeba przeżyć, bo ciężko to opisać. Najlepszym chyba jednak był “Tomorrowland” w Belgii, gdzie przez trzy dni i dwie noce tak się wyskakałem jak kangur w poszukiwaniu worka do boksowania. Poznałem tam wielu ludzi z różnych kontynentów (Brazylijki były świetne), którzy mimo barier dzielących nas tam wszystkich typu język czy stereotyp… naprawdę świetnie się bawili.

Dlatego może aktualnie nie zwiedzam klubów. Zwyczajnie mi się to wszystko przejadło. Choć jest jeszcze druga opcja- złoty ring na trzecim palcu od lewej na prawej ręce.

Imprezy Szyderca Włóczykij
Stan faktyczny

Ja jako amator jednak uwielbiam pląsać on the dance floor i patrzeć jak inni też próbują mniej więcej tak jak ja to robić przez jakiś czas. Z czasem jak się tańczy dłuższy czas (o dziwo są to relacje kolega-kolega, koleżanka-koleżanka) poznaje się ludzi gdzieś w połowie imprezy na papierosie czy przy barze tylko po to aby do końca imprezy mieć ze sobą kontakt wzrokowy i wysyłać sobie gesty uznania typu żółwik, kciuk w górze czy ruch pokazujący gdzie jest bar.

Pod koniec imprezy jest już tak dobrze (alkohol), że wszelkie bariery zazwyczaj się przełamują. W tym momencie znów wracamy do “vixa party” bo koło 4 nad ranem nie raz niema gdzie się odlać nawet.

Imprezy Szyderca Włóczykij

Imprezy. Podsumowanie

Tak czy siak. Nie chodzę już do klubów po to aby coś łatwego zaliczyć- to nie mój styl. A te wszystkie tępe laski wkoło mnie nie interesują. Nie dlatego, że jestem zobowiązany (no dobra… to ona mi udowodniła już, że dookoła wśród tych pustych lasek można znaleźć perłę), ale dlatego iż uświadomiłem sobie dawno temu jedną ważną rzecz:

Nie wygrałem chuja na loterii i nie dam się zaliczyć szmacie.

Chodziłem do nich aby mile spędzić czas aktywnie ruchowo i mieć co wspominać tak jak to robię teraz (choć miałem to robić na starość) gdyż każde wyjście na imprezę to nowe przeżycia. Nowe doznania czy znajomości.

Zdaję sobie sprawę, że za kilka miesięcy/lat mogą inni wspominać obecne czasy klubowe jako coś “co było”. Tutaj mają z grubsza zarys tego jak ja to widzę.

Tyle w temacie. Temacie rzece, ale kurwa już mi się nie chce pływać. Natomiast tak jak obiecałem poniżej umieszczam linki do licytacji dla WOŚP-u, aby można było spędzić ze mną czas lub otrzymać niesamowite chwile przy wspólnym tworzeniu memów.

Sobota z Szyderczym Włóczykijem

Całodzienne wspólne tworzenie memów z Szydercą + promo na social mediach

Propozycje tematów tutaj bądź na Facebooku.

Ja mam nadzieję nadal mogę liczyć na Ciebie. Pomóż mi to robić zawodowo. Tradycyjnie pora na akcję żebrania na kawę o tutaj:

Zostając moim patronem wspomagasz niezależne i wolne media. Program jest nowy, ale mam nadzieję, że się coś tam na “cukierki” uzbiera.

Tym samym tradycyjnie podziękuję Ci za czas spędzony na czytaniu. Czekam na twój komentarz, prywatną wiadomość z na przykład nowym tematem:

Pozdrawiam Serdecznie

Imprezy Szyderca Włóczykij
Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *