Koniec związku i miłości.
Koniec związku i miłości to ostatnimi czasy kilka osób się mnie zapytało jak ja to widzę, więc postaram się pomóc.
Czy to koniec świata jeżeli nasze drogi się rozchodzą?
Czy ja się docelowo załamałem zaraz po swoim rozwodzie?
Czego się należy (bądź nie) obawiać?
Wstęp
Przede wszystkim jest mi głupio, że wśród niektórych osób uchodzę za profesora w tej dziedzinie.
Jednak ten medal ma także drugą stronę- mogę pomóc uniknąć niektórych błędów… Jednak zacznę od początku.
Jest sobie uczucie, możliwe, że także gdzieś tam głęboko w Tobie siedzi. Pewnego dnia spotykasz znajomą, która z pewnością, jak gdyby nigdy nic przyszła z swoją najlepszą przyjaciółką. Jednak reasumując nie znałeś jej, czucie się ocknęło z drzemki jaką sobie urządziło gdzieś między żołądkiem a uszami. Zapoznajesz się z tą nową, a z każdą chwilą wydaje się, jesteście sobie coraz bardziej idealni.
Uczucie oczywiście karmi się każdą waszą wspólnie spędzoną chwilą niczym mój Stefan świerszczami jak je tylko widzi… Brak górnego limitu przyswajanego pożywienia.
“Miłostek”
Jest wam dobrze, jednak z biegiem czasu (tutaj kurde jest różnie) ten mały gamoń- nazwijmy go ładnie Miłostek się zmienia.
Miłostek bierze wciąż i wciąż, a w związku z tym co mu dasz to ogarnie. I w tym momencie niewątpliwie wiele dróg się nagle ujawnia.
To tak samo jak z tresurą pupilów.
Jak pielęgnujesz to- za pewnie jest dobrze i to wciąż trwa
Jak w pewnym momencie olejesz- w związku z tym zaczyna on dziczeć, nie słuchać się…itp.
W rezultacie Miłostek jest identyczny.
Jeżeli podsycasz dietę regularnie rozmowami, kompromisami, bądź czynami to wiarygodne jest przekonanie, że On będzie na wieki z wami.
Natomiast ciche dni, częste sprzeczki, przemoc czy inna patologia sprawiają, że uczucie nie ma prawa wiecznie się karmić z tych samych dawców
Najnormalniej w świecie umrze.
Nie jest to jednostronna wina (w 90% wypadków).
Czasem do rozłupania skały wystarczy jedna kropla.
Czy świat się skończy?
Jak sobie zdajesz sprawę, że Yebuo (inaczej aż głupio to nazwać) wydaje Ci się, że świat się zawali.
Nie- On wciąż będzie, a mało tego- otworzy się na nowe drogi.
Jak naprawdę nie uda się wam uratować tego rozmową… szkoda waszego cierpienia, podobnie jak z złamaniem pewnych nienaruszalnych zasad- nie naginaj się zbytnio.
Wiem, że łatwo się to pisze, więc sprawdź te argumenty.
Pamiętaj jednak drogi czytelniku, że ja mam to za sobą.
Z dnia na dzień było gorzej, a wszystko pękło pewnego czwartku ponad rok temu.
W środku nocy wyszedłem trzaskając drzwiami i zrobiłem to raz, a skutecznie.
Czy miałem obawy, że wychodząc świat zacznie płonąć?
Uwierz mi, że nie.
Oddech pełną piersią
Może nie jestem normalny, jednak z chwilą zakończenia tego jakże “wspaniałego” małżeństwa odetchnąłem…
Warto zauważyć, był to oddech pełną piersią który zaczerpnąłem na pewno gdzieś w centrum Wrocławia.
Z dala od rodziny, z garścią znajomych…
Myślę, że tak samo jak ja- Ty także masz tę garść znajomych.
Nawet jedna (ale konkretna) osoba pomoże.
Przyjaciel to na pewno pomoc
Ja taką osobę miałem, zatem pomógł mi mój przyjaciel pozbierać się z tą niewielką ilością rzeczy, jakie postanowiłem zabrać z byłego związku, z myślami… z alkoholem
Nie bój się, że się załamiesz.
Istotnie Jest taka doza strachu, a ja myślę, że każdy ją ma… jednak pamiętaj, że nowa droga którą od tego dnia będziesz kroczyć wcale nie będzie gorsza.
Masz bagaż doświadczeń i nie pozwól, aby on Cię ograniczył- idź.
Nie obawiaj się końca związku
Podsumowując napiszę Wam/Tobie od siebie tylko tyle, że ja naprawdę pojmuję rozwidlenia dróg.
Jedni mają dzieci, i one na pewno są najważniejsze, natomiast inni mają nacisk rodziny, a kolejni mogą mieć słabszą charyzmę.
Jednak mój oddech był na tyle głęboki, że niemal się udławiłem wolnością.
Nie taką wolnością jak myślisz, a była to swoboda podążania nową- lepszą drogą życia.
Ty zapewne też taką znajdziesz.
Nie bój się “co ludzie powiedzą”, bo nie oni idą Twoją ścieżką, więc olej ich.
Chiński (zapewne) mędrzec
Nie oglądaj się za siebie, bo Ci z przodu ktoś przyjebie.
Żyjąc przeszłymi związkami, osobami którzy chcą byś nie był/a sobą- nie dojdziesz zatem w tej nowej drodze do niczego.
Masz się upić raz czy dwa zatem zrób to.
Alkohol nie pomoże, ale też nie zaszkodzi.
Oczywiście masz na jakiś czas nieodpartą chęć przestać ufać przeciwnej płci?
Spoko- Miłostek sam się obudzi jeszcze bardziej spragniony w odpowiednim momencie.
Zresetuj umysł
Ja zresetowałem swój umysł w jeden weekend. Wróciłem, aby być tą personą jaką byłem niegdyś- przed swoim ślubem.
Obecnie mój Uczuć nie je- jestem przekonany, że on wpierdala…
Przeskocz przepaść
Przeskoczyłem przepaść, która okazała się tylko drobną szczeliną na tej jakże pojebanej drodze zwanej… Życiem.
Nie jest łatwo zakończyć to co niegdyś było tak wspaniałe/idealne/wygodne.
Jednak z dnia na dzień myśli w głowie będzie coraz więcej, coraz więcej nie zadanych pytań, które wiążą ze sobą coraz więcej braku odpowiedzi.
Rozmowa nie pomaga, zdrada, okazuje się, że było to tylko zauroczenie?
Kto nie ryzykuje ten nie spija pianki… także prawdopodonie Działaj.
Na pewno sam/a z tym nie zostaniesz- dlatego pewnego dnia przyniesiesz mi dobrego drinka osobiście (bądź nawet wirtualnie) z podziękowaniem za pomoc w obraniu nowej- świetlistej drogi.
Podsumowanie
Siedziały mi te słowa dość długo i jest to chyba jeden z pierwszych wpisów zrobionych całkowicie na trzeźwo w przeciwieństwie do innych. Oczywiście zastanawiałem się jak do tego podejść, co za tym idzie na pewno nie było mi łatwo zebrać myśli znając te sytuacje w związkach na które przedstawiłem swoje zdanie. Widzę sporo i jest mi smutno z powodu tego jak to się kończy. Jednak nie ma sensu zwlekać tego, co nieuniknione. Koniec związku i miłości? Trzeba podnieść czoło, wyprostować się z kolan i iść dalej.
Polecam sprawdzenie tego tematu, gdyż jest podobny: https://szydercawloczykij.pl/naiwnosc-ludzka/
Na zakończenie
Na zakończenie jeżeli masz jakiś temat, który mogę opisać- zapraszam do wpisania go- możesz tego dokonać pod wpisem, na facebookowym fanpage’u Szydercy… lub anonimowo.
Spróbuj tutaj: https://szydercawloczykij.pl/wspolpraca/
A Ty co sądzisz o ratowaniu takich “tonących okrętów”?
Koniecznie podziel się swoim zdaniem.
Pozdrawiam Serdecznie
Szyderca Włóczykij
Ciężki temat, mi właśnie dziś mija 6 rocznica ślubu, nie mam pojęcia kiedy to minęło.
6 lat temu? 🙂 Ile narzeczeństwa do tego?
Każdy z Nas ma jakieś tam rozstania. Myślę że rozstanie ma dwie strony medalu.
zapewne tak jest
Nie wiem czy mogę się wypowiadać. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Jednak uważam, że nie warto tkwić w związku w którym nie ma już miłości. Robi się krzywdę nie tylko sobie, ale i innym.
Przede wszystkim sobie…
Myślę, że warto datować kogoś jeśli tego che oczywiście
Jestem 5 lat po ślubie, męża znam 10 i myślę że nie poddała bym się w takiej sytuacji a walczyła o wspólna przyszłość i ratowanie zwiazku
każdy tak myśli “przed”
Rozstania nie są łatwe i często nawet dramatyczne jednak warto a nawet trzeba dalej żyć .
Nie no coś ty… nie warto. Po co… toć to koniec świata!
Nie lubię ratować tonących okrętów. Czasami lepiej jest im pozwolić zatonąć.
dobre, choć nie uniwersalne podejście.
Na siłę nie ma sensu ratować związków. Mam za sobą nie fajne przeżycia w tym temacie, ale to długa historia..
długie historie są fajne…
Bardzo ciekawie napisane, czekam na więcej tekstów.
a ja na więcej tematów 😉
Tak trzymaj , czekam na wiecej tekstow 🙂
będzie 😉 spokojnie
Jestem właśnie na takim zakręcie życiowym, coś się wypaliło, albo to juz przyzwyczajenie. No cóż zobaczymy jak to dalej będzie.
decyzja ważna przed Tobą… pamiętaj, że jeżeli walka nie ma sensu- im dłużej tym ciężej będzie…
Moglbys coś napisać o zdradzie… jak zapomnieć… jak wymazać z pamieci …
no i chuj bombki strzelił… napiszę. Pewnie, że tak