czy moglabym prosic o temat … znaczy czy napiszesz temat …. o narkomanii jak niszczzy zycie …
Po pierwsze- przepraszam, że nie pisałem przez ten krótki okres.
Miałem swoje zawirowania życiowe… Teraz mi się wszystko już prostuje
(mam nadzieję).
Po drugie- dziękuję, że mnie zmotywowaliście do ponownego pisania… Jesteście wielcy.
Po trzecie- otrzymałem tę wiadomość od … “Użytkownik Facebooka”.
Ktoś (zapewne kobieta) poprosił o ten wpis, po czym… Nie wiem… Usunął konto?
W każdym razie na ten temat także mam swoje zdanie.
Zacznę może od najlżejszej rzeczy i będę rozkręcał się w miarę pisania (daj mi rozciągnąć palce).
Narkomania a marihuana.
To, co tutaj bazgram jest jak zwykle tylko moim odczuciem.
Pierwsze moje spotkanie z tą substancją było jakieś 15 lat temu, gdy w parku wspólnie z kolegami zapaliliśmy pierwszy gram.
Uwierz mi- ledwo przeszliśmy przez tory kolejowe (kule z łańcuchami u nóg itp. wkręty). W późniejszych okresach swojej kariery życiowej spotykałem ją jeszcze nie raz. Do tej pory znam chyba wszystkie teksty rapowe o tym specyfiku z tamtych lat.
Jednak nie był to mój wyznacznik w życiu…
Potrafiłem (i potrafię) do tej pory skutecznie odmawiać “blanta”. Jeżeli już palę marihuanę to w samotności… Nie dla publiki.
Niestety mimo tego, że ten specyfik jest uznawany za “miękki narkotyk”, czyli o bardzo niskim stopniu uzależniania- znam nałogowych palaczy. Jeden z moich znajomych po wieloletnim jaraniu doszedł do takiej wprawy, że potrafi zapomnieć co robił, gdzie szedł, bądź co miał kupić.
Początkowo “skręt” dawał każdemu z nas chwile zapomnienia, oderwania od rzeczywistości.
Jednak powiedz mi, czy “ujarana” wizja świata to jest to, czego poszukujesz?
Niestety mimo zapewnień, że oleje z konopii są lecznicze to same kwiatostany mogą namieszać nieźle w życiu i zdrowiu.
Z 10 lat temu “upalony” znajomy wpadł na pomysł jazdy na haju samochodem. To jest jak do tej pory jedyna znana mi osoba z autopsji, która umarła przez marihuanę…
Reszta żyje…ale co to za życie?
Palenie na nerwy, palenie dla zaćmienia, palenie na lepsze trawienie.
To tak samo jak z alkoholem- jak chcesz to zawsze znajdziesz powód…
Do wątku zachęcająco dodam, że jeżeli psychicznie się uzależnisz od trawki to zaczniesz się śmierdząco pocić (miałem “przyjemność” wąchać tych moich palaczy).
Idąc dalej tropem Konopii opowiem Ci o haszyszu.
To wyższy poziom zazwyczaj osiągany przez palaczy zwykłej trawy.
Haszysz w odróżnieniu od marihuany jest robiony z żywicy Cannabisu.
Nie byłbym życiowym wędrowcom, gdybym tego nie spróbował.
Z dwa lata po pierwszym gramie maryśki otrzymałem coś, co nazywali “zupą”.
Najzwyczajniej w świecie było to tłuste mleko zagotowane z haszem.
Oj… Miało kopa- pamiętam do dziś. Na szczęście nie wyszliśmy z tego mieszkania, bo połowie odjęło moc w nogach.
Z tamtej ekipy żyję już tylko ja…
Reszta poszła jeszcze kilka kroków dalej.
Nie ważne, czy masz problemy, słabą samoocenę, czy “chujowy dzień”… Lepiej stawić czoła problemom niż z nimi walczyć za pomocą krótkotrwałych wspomagaczy samopoczucia…
Ciekawostka.
Zwykły gram marihuany może zawierać w ekstremalnych warunkach do 50% THC- substancji dającej błogość. Natomiast haszysz dobrze sprasowany z pierwszej ręki do 98% tego specyfiku.
Nie pytaj. Wiem to z własnych doświadczeń.
Nie będę się rozpisywał o olejkach z tej rośliny… są dowody, że pomagają- tego podważać nie mam zamiaru, gdyż za dużo o tym nie wiem.
Natomiast następnym narkotykiem, o którym wiem sporo(chyba za dużo) jest amfetamina.
Nie wiem, czy wiesz mój czytelniku, że potocznie zwana amfa jest… Płynem.
Na potrzeby spożywania jednak skrystalizowanym. Zazwyczaj to, co mają dilerzy to pochodne od czystego związku (który sam widziałem w ilościach hurtowych niegdyś).
Spróbowałem… Nie raz i nie dwa…
Pierwszym raz, gdy użyłem tego cuda techniki?
Płyta winylowa, speed posypany z worka, ugnieciony kartą do budki telefonicznej
(google it jak nie pamiętasz),
oraz wciągnięty zwiniętymi 10-ma złotymi…
Przeszedłem…gdzie tam przeszedłem- niemal przebiegłem… z miasta do miasta (powiedzmy sobie, że 30 km) bez grama zmęczenia.
Fakt. młody byłem i dużo żwawszy niż obecnie, jednak jak sobie uświadomię jak na mnie czysta amfetamina zadziałała za pierwszym razem… Pogrom.
Przyznam, że trochę mnie to przeraziło wtedy i odrzuciłem chęć wciągania tego przez ładnych parę lat.
Jednak jak to historia lubi- się powtórzyła.
Za drugim razem był to okres, kiedy musiałem zarabiać dużo pieniędzy na utrzymanie rodziny.
Możesz mnie zlinczować, ale w swoim życiu miałem miesiąc pracy na akord oczywiście na budowie przy wentylacji.
Wydawałem dziennie 13zł na gram czystego proszku tylko po to, żeby zrobić jak najwięcej w pracy. Efekt był znakomity. Na śniadanie i obiad- kreski.
Na kolację marihuana i Play Station 2… Aby tylko cokolwiek zjeść, bo na samym speedzie się nie da.
Po miesiącu z ogromną ilością pieniędzy jak na tamte czasy (po odliczeniu narkotyków miałem trzy razy więcej pieniędzy niż normalnie) wróciłem do domu.
Nie muszę chyba Ci uświadamiać, że schudłem z 70 kg na 55 kg…
Wtedy (jak już byłem czysty) zacząłem słuchać bliskich…
Zaczęło do mnie docierać, że to mnie niszczy.
To był ostatni raz jak na to się targałem… Ale odzież zimową kupiłem mojej mamie wtedy…
Jak to zwykle bywa- znam tych, co nie znają umiaru.
Jeden z moich dawnych znajomych posiadał cukierniczkę, która w całej swojej karierze nie widziała ani grama cukru.
Dobrze wiem, jak czuje się osoba pod wpływem amfy… I tak samo świetnie sobie zdaję sprawę z tego, że to zabija.
Nasz organizm jest zaprojektowany tak, aby podczas snu się regenerować.
Powiedz mi jak ma to robić skoro nie śpimy?
Jak ma to robić skoro wciąż jedziemy ponad swoje siły?
Niegdyś niektóre armie stosowały tej substancji na frontach, aby żołnierz był lepszy, wydajniejszy i nie czuł strachu. Później zaczęto używać jej medycznie (zdziwiony/a?)
ADHD, otyłość oraz zaburzenia oddechowe to tylko nieliczne schorzenia, do których stosuje się ten środek.
Może być pod inną nazwą, ale to wciąż wysoka zawartość Amfetaminy.
Jednak… Z dwojga złego lepsze to niż kokaina… mniej uzależnia.
Sam osobiście widziałem dobre i złe aspekty.
Nie mnie to oceniać, lecz jeżeli Ci życie miłe- nie warto… Szkoda tego, co stawia się na drugiej szali.
Zdrowia, znajomych… Pieniędzy.
Poruszając temat narkomanii przedstawię Ci kolejny krok, którego byłem świadkiem.
Piguły.
Przedstawiam Ci nierozłącznych towarzyszy dawnych dyskotek.
“Vixa Party”, bo tak popularnie były one zwane to pewien etap w życiu niemal każdej osoby w moim wieku, która lubiła się bawić. “Wisienki”, “Cytrynki”, czy co tam było pod ręką… brało się jak leci. Po troszkę- jedna, dwie, trzy… Aby oczywiście wczuć się w rytm muzyki, której aktualnie nie cierpię. Na tego typu imprezach wszyscy mieli powykrzywiane twarze, a podczas samego eventu działy się cuda.
“U góry koleś rucha tę sukę”… Niegdyś tego typu głosy słyszałem. Jasne. Tabsy poza “fazą” dawały poczucie wolności. Ściągały mózg, gacie i samokontrolę z radarów.
Najciekawsze jest to, że były też częstymi świadkami padaczek, udarów i tego typu rzeczy. Przypadek?
Kiedy stwierdziłem, że to nie dla mnie? Od razu. Dużo ciekawiej było bez piguły na takiej imprezie niż z nią.
Pewnej niedzieli spotkaliśmy się ze znajomymi po zabawie w klubie na betonowym boisku, gdzie obok niego była polana.
Mój dobry znajomy (wtedy…teraz nawet nie wiem, czy żyje) miał pozostałości “wisienek” w kieszeni. Aby się nie zmarnowała fala na jakiej był- zażył wszystkie siedem sztuk.
Pierwszy raz wtedy widziałem, gdy dorosły facet chodził po swoim “domu” na polanie.
Oczywiście domu nie było…
Ale kto tylko chciał go z tamtego miejsca zabrać kazał mu buty ściągać… Patologia. Pokazywał kuchnię, łazienkę (tak miejsce, w którym wyciągnął swoje przyrodzenie i machał nim w stronę ludzi idących do kościoła to była ubikacja), oraz salon (tam po prostu padł na glebę).
O mniej więcej jedenastej udało się zwalczyć objawy i tak oto się w miarę rozeszliśmy.
Moje myśli wtedy zakotłowały mi pod tym czerepem.
Było mi wstyd poniekąd…
Choć znam osoby, które przedawkowały… To i tak nawet nie będę się starał Ci wytłumaczyć, dlaczego nie warto tego brać.
Ale LSD…
To takie micro-listki działające lepiej niż jakikolwiek halucynogen.
Będąc badaczem z natury spróbowałem tego.
Napiszę tylko o tym tyle, że “trip” jaki się ma po LSD niszczy wszystko na głowę.
Swego czasu Dietyloamida kwasu D-lizergowego była postrzegana jako lek, jednak poprzestano badań.
Na chwilę obecną wiem o niej tyle, że jest legalna w kilku krajach (Czechy, Portugalia itp.), w Polsce jest postrzegana jako lek, który jest nieprzydatny…
Nie jest narkotykiem nawet według ustawy żadnej. Mało tego. Jeżeli brać pod uwagę czynnik zdrowotny, uzależniający oraz psychiczny po długotrwałym stosowaniu… Jest dużo bezpieczniejsza niż marihuana czy alkohol.
Z drugiej strony medalu (pewnie, że jest taka) są skutki tych wędrówek podczas “fazy”.
Pewnego słonecznego dnia X lat temu spotkałem znajomego przed blokiem, który gorączkowo trzymał się ściany i krzyczał coś do przechodniów.
“To się zaraz zawali”- usłyszałem, kiedy już dotarłem do niego na tyle blisko, aby zrozumieć.
Tak. Był na swojej wędrówce…
Stawiam skrzynię wódki, że widziało go co najmniej pół bloku jak się błaźnił…
Szkody moralne to nic.
Wyobraź sobie Drogi Czytelniku, że chwilkę później znalazłem drugiego znajomego leżącego opodal. Ten znów widział tunel i mnie na końcu niego z flaszką alkoholu.
Nie. To nie był tunel, tylko ściana bloku (tylko frontowa nieboczna).
Połamał sobie obojczyk…
A jakby tak skoczył z okna jak Ikar, bo ja byłem w helikopterze i kurwa czekałem na niego?
Wszystko jest dla ludzi… Jednak nie ryzykuj, jeżeli Ci życie miłe.
Trzeba być naprawdę silnym psychicznie, aby dojść tak daleko i wyjść na ludzi.
Znam to.
Niestety są też i gorsze ścierwa.
Raz w życiu widziałem efekty tego, o czym teraz Tobie wspomnę.
Tak wygląda proszek zwany “narkotykiem zombie”.
Flakka, bo o nim tutaj mowa to… Substytut z soli do kąpieli…
Działa troszkę jak kokaina, troszkę jak amfetamina… a troszkę jak LSD.
Jest niezwykle tania i to jest chyba jego główny powód “sukcesu”.
Euforia? Niszczenie siebie “od środka”?
To dało nowe światło na te pojęcia.
Wystarczy, że wpiszesz w wyszukiwarce YouTuba: “Efekty spożycia Flakka”, lub samo “Flakka”.
Myślę, że masz na tyle rozumu, aby wiedzieć jak się kończy po spożyciu.
Będąc przechodniem dwa lata temu spotkałem rzucającą się osobę na ziemi.
Zupełnie nie świadom (nie wiem co ja z tym mam) chciałem tej kobiecie pomóc.
Po dłuższej walce powiązałem fakty i dotarłem do konsensusu… Była pod wpływem.
Jej zachowanie, blizny, samookaleczenia z racji “boskości”… Nie zapomnę tego widoku.
Zabrali ją na detoks… Czy żyje, jak żyje- nie wiem.
Znam tylko tę stronę tego gówna.
A wiadomo nie od dziś. Gówna się nie rusza, bo zacznie śmierdzieć.
Jest jednak coś, co wymienię na końcu.
Nigdy tego nie widziałem na oczy (dobra…kwiat zobaczyłem w Belgijskim ogrodzie botanicznym). Jednak samego specyfiku nie.
Scopolamina zwana “oddechem śmierci” pozyskiwana z Bielunia Dziędzierzawy działa zupełnie inaczej.
Tak jak większość narkotyków ukazuje nam wesołe aspekty życia, tak ona daje nam odwrotny skutek. Depresja, stany lekowe… Masz to na widelcu. Wystarczy odrobina.
Przedawkowanie doprowadza do utraty świadomości… choć zazwyczaj do śmierci.
Z ciekawszych rzeczy o tym badziewiu- w połączeniu z morfiną potrafi załatwić Ci amnezję czy śpiączkę.
2/10- Nie polecam.
Choć jak masz zamiar wciągnąć, spalić, wstrzyknąć (każda forma podania jest możliwa)- Daj mi znać… Chętnie zobaczę jak rujnujesz sobie życie… A ja nabiorę nowych doświadczeń w swoim.
Reasumując.
Jeżeli masz problem w swoim życiu to zawalcz z nim. Nie poprzez narkotyki.
To nie są rzeczy dla szukających rozwiązań.
Choć podobno wszystkiego trzeba spróbować- Nie rób tego.
Jak już zacząłeś/aś to zakończ to najszybciej jak się da.
Czasem do rzucenia nałogu wystarczy jedna nowina. Dziecko? Awans? Lepsze perspektywy?
Znam takie przypadki i szczerze doceniam. Mało tego będę te wyjścia z nałogów śledził nadal…
Trzymam kciuki!
Jeżeli chcesz, aby napisał na wybrany przez Ciebie temat- zapraszam do wpisania komentarza tutaj, na fan page’u bądź w bezpośredniej wiadomości do Włóczykija.
Od tego Tutaj jestem. Nigdzie się nie ulatniam…
Jeszcze raz was przepraszam za zwłokę. Teraz każdy temat będzie rozpatrywany na bieżąco.
Pozdrawiam
Szyderca Włóczykij
Bardzo ciekawy artykuł i dający do myślenia. Mam już następny temat. Napisz o samobójstwie dlaczego nie warto tego robić, aby pewna osoba go przeczytała a wiem że twojego bloga odwiedza regularnie.
Psycholog
Przepraszam, ale zapomniałem dodać o kogo mi chodzi. Wiedźma potrzebuje pomocy przy wychodzeniu z doła w który wpadła… wolę się w to nie mieszać bo mnie jeszcze ochrzani, a żal mi patrzeć jak jej błysk radości znika w oczach.
Psycholog przyjaciel
Oczywiście. Będzie o samobójstwach.
Poruszę ten temat, choć dla mojej osoby jest też ciężki.
Ty cholerniku! Musiałeś pisać?! Psycholog się znalazł. Wystarczyło ci się zwierzyć, pogadać a ty już lecisz do pomocy. I właśnie się wmieszałeś, jakbym potrzebowała pomocy to sama bym sobie poradziła. I właśnie cię ochrzanie ale to prywatnie. :/ 🙁
Bardzo dobry post o narkomania tym bardziej że w tych czasach niestety jest to coraz bardziej problemowe.
Kiedyś także było… Dziękuję za pochwałę 🙂
ciężki orzech do zgryzienia. Fajnie jednak że ktoś porusza takie tematy!
Poruszam tematy, które nurtują moich czytelników. Dziękuję 😉
No bardzo ciężki temat i niestety problematyczny.
czy ja wiem, że problematyczny… Zjawiskowy
Ja na przykłą dnigdy nie rozumiałam problemu zerwania z nałogiem, może dlatego, że dla mnie nigdy nie stanowiło problemu to żeby przestać robić coś jeśli tego chciałam.
I to jest własnie klucz do sukcesu…
Artykuł daje do myślenia, ja trzymam się z daleka od tego typu używek.
Nie ćpam i nie palę trawki, ale znam osoby, które próbowały zielska. 🙂 Jeżeli już ktoś się zdecyduje po taką używkę ( co nie polecam ), warto by przynajmniej jakość była dobra.
Mam nadzieję, że każdy artykuł z tego bloga daje do myślenia. Popieram trzymanie się z daleka.
O jakość w naszym kraju ciężko, a osoby, które zaczynają swoją przygodę z tego typu rzeczami zazwyczaj nie mają dojść do dobrego sprzętu.
Skończyłam studia na kierunku pedagogika kryminologiczna… Znam bardzo dobrze ten problem. Ale z drugiej strony wyznaję zasadę, że nikt mi niczego do ust nie wkłada na siłę. Jeśli nie chcę zaczynać brać to nie biorę i się nie uzależniam.
Święta prawda. Polać? ;>
Ciekawy wpis i bardzo się cieszę, że nigdy nie miałam styczności z tymi specyfikami. Poza tym każdy ma swój rozum i swoje zasady i odpowiada za swoje decyzje w życiu.
Dokładnie. Nikt inny za nas życia nie przeżyje. każdy wie co dla niego dobre… Zazwyczaj nie docierają do nas słowa bliskich…
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, zwanemu dr Agbazarą, wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość, pomagając mi przywrócić mego kochanka, który zerwał ze mną Cztery miesiące temu, ale teraz ze mną przy pomocy dr Agbazary, wielkiego zaklęcia miłosnego odlewnik. Wszystkim dzięki niemu możesz również skontaktować się z nim o pomoc, jeśli potrzebujesz go w czasach kłopotów poprzez: ( agbazara@gmail.com ) możesz również Whatsapp na ten numer ( +2348104102662 )