Witam ponownie z nowym wpisem.
Tym razem jest to pierwszy wpis na “Blogspocie”, jednak zasady wrzucania postów wciąż są identyczne. Pisze na temat jaki Ty mi nadasz w komentarzu.
Oczywiście znowu otrzymałem temat miłosny… Jakby inaczej… Dziękuję to bardzo wzruszające i śmieszne, że Ja mam sobie z tym poradzić.
Jednak oczywiście sam temu nie podołam. Poprosiłem ponownie o pomoc inne blogerki, które o dziwo nie zgłaszały sprzeciwów( albo mają za dużo czasu, albo lubią pisać… Ewentualnie ciężko takiemu zgredowi odmówić).
Pierwszą blogerką, która dała mi swoją odpowiedż na owe pytanie była ponownie:
Szanuję tę blogerkę coraz bardziej, bo naprawdę wytrzymuje ze mną te dialogi podczas dogadywania tematów wpisów…
“Aby ze mną przebywać nie trzeba być walniętym…Wyszkolę”
Wysłała mi swoją mądrą wizję tego pojęcia, którą zachęcam do przeczytania nawet i ze trzy razy aby nic nie umkło.
Zauroczenie często jest mylone z prawdziwą miłością. Często stajemy się jego “ofiarą”, twierdząc, że jej nie ma. Jak ją rozróżnić? Myślę, że na to potrzeba czasu. Nie ma miłości bez zauroczenia, ponieważ każda zakochana osoba przechodziła przez ten etap, gdy druga osoba sprawiała, że serce jej biło mocniej, czuła przysłowiowe “motylki w brzuchu” czy drżenie rąk.
Różnica między zauroczeniem a miłością jest jedna, z pozoru banalna, prosta, jednak w tym przypadku ma ona ogromne znaczenie. Chodzi o czas. Po pewnym okresie czasu zauroczenie znika lub przeradza się w prawdziwą miłość, na to nie ma jednoznacznej reguły. Miłość skupia się na najważniejszych elementach jak wzajemne zrozumienie, szacunek i poczucie bezpieczeństwa. Zauroczeni, zapominamy o całym świecie, nie zdając sobie sprawy jak bardzo źle to może wpłynąć na relacje z osobami wokół nas, w przeciwieństwie do miłości zauroczenie nie jest trwałe, miłość jest bardziej dojrzała i wymaga więcej poświęcenia od obu stron. Jeśli zastanawiasz się, czy to zauroczenie, czy już miłość, wiedz, że marnujesz czas na tego typu przemyślenia, wszystkiego dowiesz się w odpowiednim momencie, więc korzystaj z chwili i z życia.
Dziękuję Ci Lorney. Tekst trafiony w 100%. Współpraca była owocna jak zawsze. Swoją drogą gratuluję Ci nowego wyglądu bloga, na którego zapraszam każdego chętnego.
Oczywiście temat rzeka, ale na szczęście otrzymałem jeszcze jedno zdanie od blogerki, która jednym z swoich wpisów także zyskała moje zaufanie. Którym? Sam zobacz Czytelniku- jest taki, który znajdziesz o życiu. Przedstawiam Ci:
Swoją drogą sprawdź co ma do napisania na ten temat ta osoba…
Każdego dnia zastanawiam się jak to jest. No dobra może nie nawijam myśli o tym 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, całymi dniami, ale zastanawia mnie czy właściwie jest miłość a czym zauroczenie. Wiem, że przez to już przechodziłam. Na widok nie jednego przystojnego faceta odbierało mi dech ale aż tak szybka w zakochiwaniu się nie jestem. Zauroczyłam się kilka razy w swoim 20-letnim życiu ( odjąć jakieś 10 lat gdy byłam dzieckiem). Tak więc czym dla mnie jest zauroczenie? Tak do końca trudno mi to w miarę określić. Na pewno jest to stan emocjonalny. Ukazuje się nagle a to od Ciebie zależy jak długo będzie trwał i czy potem przerodzi się w miłość. Tak po prostu zauroczyć może się każdy ale czy wyjdzie z tego coś więcej różnie z tym bywa. Z doświadczenia wiem, że zauroczenia czasem bywają przelotne. Dzisiaj ktoś coś czuje, jutro jest fajnie a za dwa lub trzy dni odchodzi bez słowa. Potem się nie znamy. Zauroczeniu często towarzyszy chęć bliskości fizycznej. Człowiek aż piekli się by pocałować tą drugą osobę, objąć ją ramieniem, przytulić. Po prostu być bardzo blisko. Wg mnie wiąże się to szczególnie z pewnym pociągiem na pewno trochę na tle seksualnym. Ale mniejsza o to. Każdy jest inny i każdy w inny sposób doznaje zauroczenia. Uważam, że jest to piękne uczucie. Poczuć to coś, te motylki w brzuchu. Fajnie jest też gdy druga osoba czuje to samo. Gorzej gdy tylko my angażujemy się w coś więcej a ktoś twardo stoi w miejscu. Jeszcze gorzej gdy „podajemy serce na srebrnej tacy” a druga osoba kompletnie tego nie docenia. Wtedy to istny koszmar. Ta więc zauroczenie to początek drogi do miłości. Nie zawsze drogi prostej, często krętej, a nawet mieszczącej się tuż nad przepaścią. Ale chyba o prawdziwą miłość warto walczyć? Szczególnie gdy zauroczenie się w nią przeradza. Jeśli obie osoby nie potrafią bez siebie żyć, bez wątpienia można powiedzieć że połączyła je miłość. Czym zatem jest miłość? Nikt nie potrafi do końca odpowiedzieć na to pytanie. To stan umysłu, to uczucie ciepła na sercu. Miłość różni się praktycznie wszystkim od zauroczenia. Ale w sumie nie było by miłości bez zauroczenia. I tu zataczamy koło bo nie było by zauroczenia bez miłości. Miłość i zauroczenie to piękne uczucia, szczególnie wtedy gdy pochodzą z głębi serca. Jeśli tylko jedna osoba się stara prędzej czy później wszystko trafi przysłowiowy „szlag”. Tego chyba każdy z nas się najbardziej obawia. Boimy się poddać swoim emocjom, boimy się je okazywać. W gorszym tego słowa znaczeniu boimy się ufać. My nie ufamy komuś, ten ktoś nie ufa nam. Czytając tysiące książkę o tematyce romantycznej każda ale to każda z nich kończyła się praktycznie happy endem. Ale rozwaliła mnie jedna która niby skończyła się szczęśliwie, ale tylko dla jednej osoby. Ta druga osoba zmarła, bo tak chciała. Choroba ją do tego zmusiła. Mimo to można powiedzieć o miłości bo umarły mężczyzna tak mocno pokochał swoją opiekunkę, że ofiarował jej nie tylko swoje serce ale i cały majątek. Chciał by była szczęśliwa. Mowa o książce „Zanim się pojawiłeś” ang. „Me before You”. Myślę, że większość z Was zna tę książkę i po części rozumie jej przekaz. Bo przecież prawdziwa miłość zwycięża wszystko prawda? Nie bójmy się zauroczyć, a potem zakochać.
Reasumując czym różni się miłość od zauroczenia? Moja odpowiedź brzmi : praktycznie wszystkim. Jednak mają w sobie wspólny cel : połączenia dwóch dusz i dwóch ciał w jedną duszę i w jedno ciało.
„ Amor vincit omnia!”.
Mam nadzieję, że przeczytałeś/aś to uważnie, gdyż ta Kobieta także zasługuje na miano mentorki tym tekstem.
Co ja biedny Włóczykij mogę zatem napisać? W sumie podzielam poniekąd poglądy wyżej cytowanych koleżanek… Ale…
Wcześniej wspominałem o pewnej parze, która jest doskonałym przykładem różnicy miedzy zauroczeniem a miłością( poszukaj sobie jak nie pamiętasz).
Dla mojej skromnej osoby to pytanie jest ogólnie dość śmieszne, gdyż każdy z nas( nawet ja) w swoim życiu się zauroczył… Każdy. I chodzi tutaj głównie o zauroczenie ciałem( ale ciacho, ale sztuka). Nikt przecież na pierwszych widzeniach się nie jest na tyle ogarnięty, aby daną osobę poznać na tyle, aby stwierdzić czy to właśnie ta “Perła”. Na to wszystko potrzeba czasu- godzin, dni, miesięcy czasem…
Był i taki etap w moim życiu, gdy myślałem “drugą głową”. Nie uważam, aby był jakimś udanym czasem( nic a nic- seks to tylko seks). W tamtym okresie swojego życia uznawałem, że coś takiego jak miłość po prostu nie istnieje. Taki zwykły Gucio co z kwiatka na kwiatek skakał… bo tak wygodniej.
Myślę, że 100% z nas choć raz miało kiedyś taką myśl. Jedna osoba przez zdradę, druga przez złamane serce, a jeszcze inna przez dumanie nad losem świata.
Jednak na tyle samo procent jestem pewny, że tak samo jak ja tak i ty drogi czytelniku miałeś/aś moment w swojej wędrówce, kiedy to myśl o miłości była ponad zauroczenie. To się czuje…
Na dobrą sprawę jeżeli dostrzegasz w swojej drugiej połówce same ideały… Tak zauroczyłeś się( nic straconego), jednak nadal masz szansę na poznanie miłości bądź też zaznanie tej prawdziwej.
Zaś jeżeli w drugiej połówce widzisz w chuj wad… Ale nadal przy niej jesteś i chcesz przy niej być… Walnęła Cię miłość niczym lekarz dający klapsa noworodkowi.
Znam pewną parę, która już za czasów liceum razem była. Chodzili ze sobą, bawili się razem na imprezach… powiesz pewnie ” O kurde… Jak nic miłość”. Nic bardziej mylnego. To uczucie znikło dwa tygodnie po tym jak naprawdę się poznali… Na pierwszych wspólnych wakacjach, które razem spędzili. Gdy tylko jeden problem( organizacyjny bądź życiowy) zaczął gonić drugi. Oni po prostu byli zauroczeni sobą, bo miłość takie coś przetrwa. Niestety jest trochę prawdy w tym, że jeżeli jesteś zauroczony to widzisz u drugiej osoby patrząc w oczy zajebistą tęczówkę, długie, boskie rzęsy i iskrę zaciekawienia. Ale tylko jak jesteś zakochany widzisz w tych oczach także odpowiedź na pytanie “Dlaczego ta osoba jest taką jaką jest”.
Spotkałem się z stwierdzeniem, że zauroczenie to miłość w powijakach. Też nie do końca…
Nie każde zauroczenie przeradza się w miłość… Ale każda miłość była kiedyś zauroczeniem.
Więcej… Moim zdaniem tylko raz dochodzi w życiu do tej zmiany. Bo prawdziwa miłość występuje tylko raz. Jest to to uczucie, które było nad wszystkim w relacjach między Tobą a drugą osobą w Twoim, moim czy innych życiu. Nie uda Ci się znaleźć drugiej “Perełki”… A nawet jeżeli ją znajdziesz to będzie mniej wartościowa od tej pierwszej.
Najważniejsze moim zdaniem to nie dać się zwariować. Nie szalej za kimś kogo nie znasz… Za kimś, kto może sprawić Ci zawód. Ta osoba w dupie ma twoje uczucia… Myślisz, że się zakochałeś, a to tylko zauroczenie, które z czasem minie…
Z czasem zapomnisz. Odczekaj, odsapnij… Szukaj nadal.
Z drugiej strony masz wielki problem jeżeli to jest Twoja miłość życia, a ona po prostu z tego czy innego powodu Cię olewa. Rodzą się w głowie dziwne pomysły, które mogą spowodować katastrofę… Dla Ciebie, bliskich… Nie przejmuj się… Walcz bądź się poddaj.
Taka jest własnie różnica między jednym a drugim uczuciem.
Mam nadzieję, że któreś wytłumaczenie z naszych trzech nakierowało Cię na odpowiedź. Jesteśmy niezwykle zadowoleni, że mogliśmy choć jednej osobie pomóc zrozumieć… A jeżeli jest tych osób więcej… To tym bardziej.
Czasem pisanie tekstu przez nas na laptopach czy w notatnikach
( pozdrawiam piszącą w notatniku)
daje odbiorcą coś więcej niż tylko puste słowa…
Każda z osób, które piszą na tym blogu zarówno gościnnie jak i ja… Robią to szczerze… I mamy nadzieję, że pomagamy…
Z tego miejsca zapraszam was do komentowania( czekam na nowy temat jaki mi nadacie), udostępniania oraz odwiedzania naszych fanpage’ów.
Pozdrawiamy
Iwetta
Lorney
Szyderca Włóczykij
Fanpage Iwetty
Fanpage Lorney
Fanpage Włóczykija
bardzo fajny wpis! 🙂
pozdrawiam
Bez pewnych blogerek ten wpis by był zwyczajny 😉
dziękuję i pozdrawiam 🙂
Myślę, że przy zauroczeniu kochasz kogoś za to jaki jest (piękny, zgrabny, powabny), a w miłości kochasz pomimo tego, jaki jest (nieogolony, nieumalowana rano, zostawiający po sobie bałagan, itp.)
Jest to także pewna definicja…
Zauroczysz się w wyglądzie a zakochasz w charakterze…
Ja zgodzę się z każdą wypowiedzią. Niekiedy nie wiemy o tym że to zwykle zauroczenie, wmawiajac sobie ze to ten jedyny.
Z wieloma rzeczami tutaj Muszę się zgodzić i wszyscy macie jednak rację lecz z drugą bloggerką kiedy mówiła o kole które sie zatacza niestety nie mogę się zgodzić. Wiem że jest to twój indywidualny punkt widzenia, Masz oczywiście rację w tym co piszesz ale nie mogę się zgodzić że zauroczenie zawsze przeradza się w miłość bo oczywiście nie zdarza się to rzadko. Albo może ja zinterpretowałam to źle co napisałaś, W każdym razie po prostu nie uważam że zauroczenie zamienia się w miłość zawsze. W każdym razie uwielbiam czytać takie blogi jak twój i dyskusje które się na takie tematy wywołują (bo jestem dosc w kierunku psychologii). Myślę że bym tutaj wpadała częściej a mój pomysł na następną notkę dla ciebie to zadanie sobie pytania co dla ciebie: sądzisz o zdaniu "moje życie nie ma sensu"?. ja dyskutowałam ten temat ze znajomym i naprawdę ciekawe wnioski wynikły z tej dyskusji oraz dowiedzieliśmy się o sobie więcej. Pozdrawiam.
Przepraszam, tam wkradł się blad – kiedy pisalam ze nie zdarza sie to rzadko chodziło mi o to że nie zdarza sie to zawsze.
A niekiedy jest dokładnie odwrotnie…
Wyzwanie przyjęte 🙂
Moje życie nie ma sensu… akurat trzeźwieje to ogarnę 🙂
Fajny wpis 😋
Szczery jak zawsze… Dziękujemy 🙂
Niestety, po kilku latach można pomyśleć że to już miłość, lecz może się zdarzyć że to już przyzwyczajenie.. miłość, zauroczenie, przyzwyczajenie -te trzy są tak od siebie różne, a jednak tak bardzo bliskie..
Wydaje się mi, że łatwo miłość od przyzwyczajenia rozróżnić… ale co osoba to teoria:)
Wow! Świetny wpis i szczerze mówiąc bardzo chętnie poznam męski punkt widzenia na te jakże delikatne damsko-męskie sprawy. Bardzo docenoam twoją szczerośç i otwartość. Cieszę się, że na Twój blog trafiłam. Zostaję 🙂
Ciesze się 🙂 Witam na pokładzie… jak coś ja nie kapitanuję 😉