365 dni: Ten Dzień. Wstęp
365 dni: Ten dzień. Tak jakoś wyszło, że na recenzję tego filmu poświęciłem za dużo pieniędzy, a samo oglądanie zajęło mi więcej czasu niż przeciętnemu “widzowi”. Dlaczego tak się stało i jak oceniam wyczyn na miarę Top 1 wśród filmów na Netflixie przez pewien okres? O tym się niebawem przekonasz, a teraz rozsiądź się wygodnie, bo to dość ciężki temat będzie.
Recenzja zawiera spoilery bez alertów. W sumie cała się składa głównie z nich, więc jak nie oglądałaś/eś to sobie odpuść i przejdź do podsumowania.
Fabuła na początku 365 dni: Ten Dzień.
Na samo dzień dobry pada pierwsze zdanie “nie mam bielizny” i od razu produkcja daje nam scenę aktu, w którym Massimo rucha Laurę przez spodnie. No myślę sobie luzik. Nie takie soft porno już w swoim życiu widziałem i jakoś dam radę. Jednak, aby być uczciwym w stosunku do siebie odpaliłem whisky z colą. Tak na wszelki wypadek pamiętając jak się urżnąłem niechcący przy pierwszej recenzji.
Wszystko to co się dzieje na początku kręci się dookoła ich ślubu i wielu stosunków temu towarzyszących, co daje nam pierwsze 20 minut filmu pod oznaką chujowej fabuły i jeszcze gorszych scen łóżkowych. No alkoholu mi zabraknie jak tak dalej pójdzie. Ani to fajne w oglądaniu nie jest, ani jakiejś oprawy muzyczno-artystycznej nie posiada jak do tej pory. Kij w to polewam sobie dzielnie, aby jakoś przebrnąć przez ten epilog, który kończy się nocą poślubną, gdzie Laura znęca się nad Massimo masturbując się przed nim. Taka zabawa.
Psiapsi
Pojawia się jej psiapsi, która jakoś ze szczęściem do choćby mini orgazmu ma pod górkę w tej i poprzedniej części. Na szczęście podbija do niej typek z różą w zębach, który jest bratem głównego bohatera. Domenico dostał buziaczka i takim oto sposobem bawią się radośnie podczas gdy w jednej z następnych scen widziałem coś, co mną wstrząsnęło niczym ceny truskawek na bazarze (o czereśniach nawet nie marzę).
Pora na pole golfowe. Jest to ewidentnie najdziwniejsza scena jaką widziałem w ostatnich latach podczas seansu. No może jeszcze się z tym konkurować kilka pomysłów z tanich horrorów. Jednak Laura otwierająca swoją dziurę przy jednym z dołków i dostająca piłką golfową w krocze to mnie przerosło. Od tej pory ilość alkoholu na minutę jeszcze bardziej podskoczyła, a ja na poważnie zacząłem się zastanawiać czy mi popitki styka do końca filmu. Nawet teraz jak to piszę to widzę tę chujową grę aktorską Anny Marii Siekluckiej, która uroczo udaje orgazm dostając z piłeczki.
Po sporcie czas na sport
Oczywiście kolejne sceny to seks z okazji zmiany koloru włosów Laury, seks z okazji ulubionego zajęcia Massimo i ogólnie atmosfera jakby za dużo się naoglądali “Pamiętnika Różowego Pantofelka”. Z tą jednak różnicą, że sceny erotyczne w filmie są naprawdę chujowej jakości i są zbyt często. O tym drugim na bank napiszę w podsumowaniu. Z każdą minutą tego dzieła jest mi coraz trudniej się doczytać notatek i pewnie część rzeczy pominę, ale nadzieja umiera ostatnia. Lecę dalej.
Święta
Nacho to ich ogrodnik, który z uśmiechem na twarzy popierdala w ogrodzie przycinając kwiatki podczas świąt. Podczas tych scen każdy dostaje jakiś super wypasiony prezent poza biednym Massimo. Ten otrzymał pod choinką “specjalny” gift. Może jestem mało obiektywny, ale smutny jest los kolesia, który ma wszystko. Dostał (nawet nie wiem czy umytą) cipkę swojej żony jako prezent, co czyni go przegrywem roku. To tak jakbym ja na święta dostać miał paczkę fajek. Chuj mam to codziennie, a i tak mi to dadzą. Niby gift, ale taki nie do końca.
Tymczasem najlepsza psiapsia Laury mówi urocze “Si” przy barze. Dziwi mnie to w chuj, bo ta scena ma niewiele do całości obrazu. Równie dobrze mogli zamiast tej sceny wpierdolić ceny skupu żywca wraz z poradą jak oszczędnie saletrą sypać na polach. Tyle samo by to miało sensu, a jednak jakiś pożytek by z tego wyszedł.
Istota filmu
Kurde no już lekko w tym momencie byłem nabombany jak Palikot po małpeczkach, ale zaintrygował mnie pewien fragment. Mianowicie w jednej scenie Laura i Olga popierdalają po mieście.
-Shopping nie za swoje.
-Massimo mnie wkurwił
-Rozumiem, szanuję, polecam – Olga.
Oddaje to istotę filmu, który ewidentnie nie jest dla młodych odbiorców. W sumie dla każdego odbiorcy, który jest podatny na sugestie życiowe. Takich ludzi, którzy widząc wypindrowane laski na insta chcą być koniecznie takie jak one. Bez swojego stylu życia, bez aspiracji. Chuj mieć bogatego gacha i tyle. Leżeć i pachnieć. Jako influencer, do których powoli się zaliczam od roku mam nadzieję, że mój content będzie na tyle dobry, aby ludzie brali tylko dobry przykład z moich działań w internecie. Zawsze chętnie pomogę, opiszę temat czytelników i wesprę jak tylko się da. Zresztą prawdopodobnie znasz mnie już na tyle. Tego sobie życzę, bo stoję po barykadzie ludzi, którzy bawią i uczą. Pokazują trudy życia codziennego, a nie pierdolą o tym jak ten rzepak zajebiście pachnie w nowej kiecce.
Zazdro
Podzielić to na jakiekolwiek rozdziały jest mi niezwykle ciężko. Biorąc pod uwagę, że moje notatki nadają się już tylko do przeczytania przez farmaceutę staram się wybrać najlepsze fragmenty, których rozszyfrowanie udało się bez Enigmy. Natrafiłem na bazgroł w którym Massimo polazł z jakąś dupą na ubocze. Zauważa to Laura, która podąża w tamtym kierunku i mamy drakę. Ten rucha Urbańską, która też coś czuję ma rolę życia. Główna bohaterka się zdenerwowała i w tym momencie zostawia wiadomość Kasprzyk, która gra jej matkę, że to już koniec, game over, the end i spierdala.
Ogrodnik
No i stało się. Ta uciekła z ogrodnikiem, który ją chce wspierać w każdym aspekcie życia. Kilka razy robi podchody do ruchania i w końcu za którymś tam razem mu się udaje. W międzyczasie Urbańska karze zabić pazia swojemu Massimo. I tutaj film mi się urwał. Tyle alkoholu co w siebie podczas tego gniota wlałem przebił już dawno pierwszą część 365 dni.
Podejście numer dwa.
Zacząłem oglądać mniej więcej od tego co pamiętałem. I tak oglądam twardo co tam się dzieje z radością, że już tylko połowa filmu do końca. Dopiero po 20 minutach wpadłem na to, że “zaraz, zaraz ja to też widziałem”. Tym oto sposobem przedłużyłem sobie seans o kolejne minuty, które ewidentnie nie grały na moją korzyść. Jednak teraz mam notatki dużo bardziej przejrzyste i na tyle eleganckie, że mogę śmiało je wysłać do Lipińskiej z podziękowaniami i żądaniem zwrotu kosztów za alkohol.
Nacho
Nacho pływa sobie w obcisłym kombinezonie przerywając rekreację tylko aby pocałować brzuszek ciężarnej siostry, lub aby zanurzyć mordę w soku Laury. Wieczorem Nacho i główna bohaterka oglądają film na prześcieradle przy winie. Ogrodnik wali pocisk po jajach Massimo, że chyba ich mu brakuje, bo zdradził piękność z Polski. Liczy ewidentnie, że zaliczy ją, ale mu nie pykło bo mu zasnęła na cycku.
W tym czasie bliźniak (ogarnąłem to dopiero przy drugim podejściu) zajebał pazia płacząc przy tym, że mu się spodnie ubrudziły. Tak to jest ten moment, w którym ogarnąłem, że już to widziałem przy okazji poprzedniego oglądanio-chlania.
Corvetta z 92 roku to najlepszy rocznik, bo to też rok urodzenia naszej bohaterki. To samochód biednego ogrodnika, który zabrał swoją zdobycz na przejażdżkę kończącą się podróżą skuterem wodnym na wyspę z której teoretycznie według niego nie może mu spierdolić. Sweetaśnie jest widzieć, że po dniu spędzonym tam siedzą przy zachodzie słońca w jakiejś jaskini, aby tylko go podziwiać. Soł romantico.
Prawda
Sialanka swoją drogą, ale mineta musi być. W domu ogrodnika okazuje się to tylko snem Laury, a po tym jak oglądałem wczoraj nowego Doctora Strange mam prawo sądzić, że w którymś multiversum jest to prawdą. Dobra. Nie o tym miała być recenzja. Pora poznać ojca Nacho. Mówi jej to wieczorem dodając, że będzie tam też Massimo. Niby ma go poznać tego samego dnia, jest wieczór, a cała akcja toczy się w pełnym słońcu. Czyżby kolizja dwóch universów? Kurwa. Znowu zbaczam z tematu.
Laura dowiaduje się kim jest jej ogrodnik co ją bardzo denerwuje. Oczywiście całość doprowadza do focha. No to w ograniczonej liczbie słów (zresztą jak w całym filmie) jadą sobie Corvettą do chaty starego.
Końcówka
W tym czasie jest tam już Massimo, który gada ze starym ogrodnika. Dochodzi do sprzeczki, bo ten dowiaduje się, iż jest plan zastąpienia jego pozycji bliźniakiem. Na to wchodzi Nacho, który nie wtrąca się w dyskusję do momentu, kiedy jego Don mówi o ochronie z którą jest Laura. Pojebały im się persony i tym oto sposobem dostali zielone światło, aby iść ją “ratować”.
Idą więc w slow motion pierw korytarzem, następnie ścieżką i na koniec ruinami aby dojść do głównej bohaterki, która tam sobie na środku tego gruzowiska stoi. Spotyka tam bliźniaka, którego demaskuje po zmytej dziarce na ręku. Adrianno mówi, że chce zajebać brata, a z tyłu nadciąga Lara Croft. Nie- nie pojebałem filmów. Nadciąga Natasza Urbańska w swojej roli życia, którą wystylizowali na bohaterkę gry Tomb Rider. No w sumie Urbańska ma tylko jedną broń, a Lara miała dwie spluwy.
Na to wszystko zjawiają się dwaj amanci dupy Laury, którzy się kłócą z pozostałą dwójką. Padają strzały, gdzie pierw dostaje Laura, później Anna i Adrian. Oczywiście ostatnie 10 minut filmu jest pod znakiem technologii slow motion. Przez cały film o niej zapomnieli, ale na koniec im się przypomniało. Tak się kończy film i moja męka.
365 dni: Ten Dzień. Podsumowanie
Podobnie jak poprzednio miałem ciężki orzech do obejrzenia. Jednak tym razem skalę mi wyjebało w poziomie kiczu i żenady przez jaką miałem przejść. Po pierwsze w przeciętnym erotyku trwającym godzinę jest około 3-4 scen erotycznych. Tutaj przeliczając to wszystko wyszło mi przy długości filmu, że scena erotyczna wychodzi średnio co 12 minut. No kurde nie. Nawet jakby to było lepiej przedstawione to długość takiej sceny plus jej zagęszczenie pozostawia mi na fabułę w chuj mało czasu. Zresztą właśnie po drugie bardziej wartką fabułę widziałem podczas seansu “Ba Ba Land“, którego wcześniej uważano za najnudniejszy na świecie.
Jestem przerażony tym, że prawdopodobnie Blanka odpierdoli kolejną część wraz z Netflixem i ekipą z Chille. Obym do tej pory dzięki Twojej pomocy dorobił się pomocy, która za mnie to napisze.
Ta część osiągnęła porażający Rating IMDb a mianowicie 2.5/10. Nad nią są takie tytuły, które nie mają nawet dźwięku… Tak ostatnio znalazłem taki ze skalą 3,9 i nawet go obejrzałem. Ponad wszystko jednak Blanka Lipińska za hajs zarobiony zrobiła sobie już nową twarz. Tak i to też nie była jej dobra decyzja.
Tutaj znajdziesz recenzję poprzedniej części:
365 dni: Ten dzień. Obsada.
Nacho
Olga
Domenico
Anna
Ocena Szydercy
Reżyseria: Barbara Białowąs / Tomasz Mandes
Scenariusz: Mojca Tirs / Tomasz Mandes / więcej…
Gatunek: Erotyczny
Produkcja: Polska
Premiera: 27 kwietnia 2022 (świat)
Oceniam na:
Przypominam, że recenzje na szydercawloczykij.pl są w skali najebaństwa potrzebnego do obejrzenia danego tytułu.
Akcja wspierania autora:
Mogę liczyć tylko na Ciebie i na twoje datki dlatego tradycyjnie pora na akcję żebrania na kawę o tutaj:
Lub zostań moim patronem, który niebawem otrzyma tajne wejścia do tajnych sekcji strony. Program jest nowy, ale mam nadzieję, że się coś tam na “cukierki” uzbiera.
Tym samym tradycyjnie podziękuję Ci za czas spędzony na czytaniu i:
Pozdrawiam Serdecznie